Welcome to the Jungle

A zatem stało się. Jest to niezwykłe doświadczenie, ale wystarczy zrobić tylko trzy kroki wchodząc w ten zielony świat aby zniknął ślad po znanej nam cywilizacji. Momentalnie, ktokolwiek wejdzie wgłąb dżungli jest przez nią niejako wchłonięty. Potrzeba nie lada zdolności aby się w niej odnaleźć. 

Nam towarzyszy niestety mało przyjemny, bardzo intensywny deszcz. Utrudnia on jeszcze bardziej poruszanie się a także fotografowanie. Woda lejąca się z nieba, ciepło i bardzo duża wilgotność sprawia że kurtki czy płaszcze przeciwdeszczowe właściwie do niczego się nie nadają. I tak wszystko po jakimś czasie staje się mokre...





Największe i najdziksze lasy deszczowe znajdują się oczywiście w dorzeczu Amazonki, które dzisiaj nazywany jest „zielonymi płucami świata”. Region Los Tuxtlas to tak na prawdę pozostałość po lasach deszczowych najdalej wysuniętych na północ na świecie. Jest to obszar pochodzenia wulkanicznego o powierzchni ok. 2500 km2. Tereny te osłonięte są od północy pasmem Sierra de San Martin a od południa wzgórzami Sierra de Santa Marta. Dzięki temu chyba zachował się tutaj unikalny klimat sprzyjający rozwojowi bujnej roślinności tropikalnej. W jej skład wchodzą m.in. szerokolistne drzewa o różnych wysokościach, w tym palmy, cenione ze względu na twarde drewno odmiany Bocote, Chechen i Machichi.
Na temat lasów tropikalnych wspominałem także przy okazji odwiedzin plantacji kawowca w Coatepc.
Występują tutaj  zwierzęta takie jak małpy, tapiry i jaguary, które są charakterystyczne dla Ameryki Środkowej i Południowej, posiadają swoje siedliska szczególnie w wilgotnych lasach południowego Meksyku ale spotkać je można także w wilgotnych regionach nad Zatoką Meksykańską .

Poglądowa mapa regionu Los Tuxtlas


Średnie opady roczne dochodzą tu do 2 m, a więc deszcz pada tutaj prawie bez przerwy. Momentami ulewa jest tak intensywna że uniemożliwia jakiekolwiek działanie. Widoczność spada prawie do zera. Z pomocą przewodnika przedzieramy się w kierunku jeziora Catemaco.
 



Jeszcze niedawno cały obszar Los Tuxtlas pokryty był dżunglą, której drzewa dorastały do 40 m. Dziś okazuje się że pozostało z niej nie więcej jak 15%. Nadal jednak stanowi wyjątkową atrakcję za sprawą Luguny Sontecomapan, jeziora Catemaco i wielkiego wodospadu Eyipantla. Naukowcy doliczyli się tutaj ponad 2600 gatunków roślin, ponad 500 gatunków ptaków i motyli, 139 ssaków oraz 120 gadów. Zidentyfikowano też 23 gatunki pszczół, z których 10 nie posiada żądła.







Okolica jest na tyle atrakcyjna i "klimatyczna" że została dostrzeżona przez scenarzystów z Hollywood i nakręcono tutaj dwa dość znane filmy z miejscową dżunglą w tle.


W 1992r. powstał film przygodowy "Medicine Man" opowiadający historię biochemika (Sean Connery) prowadzącego badania naukowe w lasach deszczowych Amazonii w celu znalezienia skutecznego leku na raka. Film o tyle ciekawy gdyż w malowniczy sposób pokazuje naturę lasów deszczowych, symbiozę mieszkających w nim ludzi z naturą oraz pozycję i znaczenie "medicine man" w tych małych społecznościach. Sygnalizuje także problem jakim jest zagrożenie wynikające z ekspansji "cywilizacji białego człowieka".


Terminem "medicine man", używanym m.in. w Europie wobec rozmaitych "medyków", określano indiańskich kapłanów-uzdrawiaczy i czarowników już w roku 1801. Sam termin "medicine" może też w tym kontekście wywodzić się od nazwy tajnego stowarzyszenia Midewiwin istniejącego wśród niektórych plemion indiańskich Ameryki Północnej. Do podstawowych zadań "medicine mana" (w różnych kulturach przeważali albo mężczyźni, albo kobiety) należało zwykle pośredniczenie w kontakcie ze światem nadprzyrodzonym, zabieganie o pomoc duchów (a także zjawisk i elementów świata przyrody) dla całej społeczności, doradzanie w ważnych sprawach ogólnych i indywidualnych oraz leczenie chorych.

Należy tutaj dodać że region Los Tuxtlas słynie w całym Meksyku właśnie z tego że jest to święta ziemia, gdzie do dziś bardzo żywe są wierzenia i rozwija się szamanizm. Co roku w pierwszym tygodniu marca odbywają się tutaj barwne spotkania starszyzny i odprawiane są tradycyjne rytuały. Na co dzień też można poprosić o pomoc miejscowego uzdrowiciela.

Kolejnym nakręconym tutaj filmem jest "Apocalypto" Mela Gibsona. Zdjęcia powstawały w 2006 roku. Mel będąc tutaj osobiście wybrał ten teren ze względu na to, że można po tej dżungli w miarę swobodnie biegać. 
Film w dość luźny sposób opiera się na świętym tekście Popol Vuh oraz przekazach hiszpańskich misjonarzy na temat Majów. Postacie z filmu grane są w większości przez Meksykanów – potomków rdzennej ludności tego obszaru, a językiem używanym w filmie jest używany do dziś stary dialekt języka Majów – "yucatec".





Zalany wodą szlak zdecydowanie utrudniał poruszanie się w tym trudnym terenie. Kierunek znaczyły ustawione kapliczki oraz kamienne rzeźby.









Ciekawostką w tej okolicy jest "Laguna Encantada", tzw. "Zaczarowane jezioro". Jest ono odizolowane od innych źródeł wody w okolicy a jego nazwa pochodzi od faktu, że poziom wody podnosi się w porze suchej i obniża w czasie pory deszczowej. Jak na razie nikt nie jest w stanie wytłumaczyć tego zjawiska.
   

  








Trafiamy ostatecznie na kamienny trakt prowadzący w stronę jeziora i rezerwatu Nanciyaga

Nanciyaga Ecological Reserve to miejsce wyjątkowe. Rezerwat chroni najbardziej wysunięty na północ wilgotny las równikowy z ogromną wprost różnorodnością fauny i flory oraz zbiornikami krystalicznie czystej wody mineralnej a jednocześnie obejmuje teren "świętej ziemi" Azteków. Jest także miejscem odwiedzanym przez turystów ze względu na znajdujący się tutaj ekologiczny hotel.

Azteckie Stonehenge
Na terenie rezerwatu można trafić na taką oto budowlę. To tzw. azteckie Stonehenge. Z tego co się można dowiedzieć na miejscu, jest to rytualne miejsce odzwierciedlające system słoneczny. Siły magnetyzmu Ziemi mają pomagać w połączeniu (nawiązaniu kontaktu) z niebiosami. Wszystko to w oparciu o aztecki kalendarz.

Aztecki ołtarz ofiarny

Idąc dalej znajdujemy rytualną budowlę Temazcal wykorzystywaną przez miejscowych curandero (uzdrowiciel ludowy - szaman) do rytuałów leczniczych oraz do oczyszczania umysłu, ciała i ducha.
Temazcal
Słowo "temazcal" pochodzi z nahuatl (temāzcalli) i oznacza "dom ciepła". Jeden z zapisów na temat tych rytułałów można odnaleźć w jednym z zachowanych manuskryptów Azteckich z ok. 1553 r. obecnie znanym pod nazwą "Codex Magliabecchi".

Temazcal jest zwykle budowane z wulkanicznych skał i cementu, zwykle w formie kopuły, chociaż prostokątne także zostały znalezione. Aby wygenerować odpowiednią ilość ciepła rozgrzewa się w ogniu kamienie wulkaniczne a następnie umieszcza się w specjalnie wykonanym dole w centrum budowli. Czasem umieszcza się także w pobliżu ścian. Temazcal za czasów Azteków i Majów był używany jako część ceremonii leczniczej, w celu oczyszczenia organizmu po wysiłku (np. po bitwie lub uroczystym meczu). W budowli odprawiano rytuały lecznicze a także przyjmowano porody.

Jedna z Olmeckich głów wykorzystywana do dzisiaj na ołtarzu do składania darów ofiarnych
Idąc dalej trafiamy na kolejny ślad tajemniczej kultury Olmeków. Jest to rytualne miejsce kultu Olmeckiego boga. Figura z kamienia przedstawia "człowieka - dziobaka" (widoczny jest dziób przypominający kształtem dziób kaczki oraz (czego na zdjęciu niestety nie widać) tylne łapy z tzw. ostrogami) . Jest to o tyle kontrowersyjne znalezisko na tych terenach, gdyż dziobaki nigdy nie występowały na tych terenach. Jest to endemiczny gatunek ssaka żyjący na wschodnim wybrzeżu Australii. Dla niektórych rzeźba tego niezidentyfikowanego boga może być dowodem na istnienie takich kontynentów jak Atlantyda czy Lemuria.






(rys. www.palimpalem.com)
Z prawej widoczny budynek hotelu - restauracji


Zasłony wykonane z muszli ślimaków
Na ścianie głównego budynku hotelowego widoczne są gabloty z fotografiami znanych gości.
Udało mi się rozpoznać jedynie Woody Allena.
Docieramy do jeziora Catemaco
Jezioro Catemaco otoczone jest wzgórzami Sierra de San Martín. Ma powierzchnię 108 km2 a nad jego brzegami rosną gigantyczne paprocie sięgające kilku metrów, liczne storczyki i wiele rodzajów roślin tropikalnych. Jest płytkie, bo jego średnia głębokość to 7,5 m, miejscowo dochodzi do max. 22 m.





 Niestety nie uda się nam przeprawić łodziami na drugi brzeg jeziora
Wody jeziora podniosły się wyjątkowo wysoko

Na terenie rezerwatu jest działający ekologicznie hotel w postaci głównego budynku z restauracją oraz dziesięć prostych domków, które można wynająć. Domki są ustawione na palach na brzegu tajemniczego jeziora Catemaco. Jak określają to sami właściciele jest to idealny sposób na "powrót do natury". Gdyby ktoś był zainteresowany tym niezwykłym hotelem to tutaj zamieszczam link: Nanciyaga

Widok z górnego tarasu hotelowego na domki do wynajęcia








Przeprawa przez jezioro niestety nie jest możliwa. Musimy się z tym pogodzić Chmury przesłoniły też cały widok na okolicę. I tak czasem bywa. Wrażeń jednak wszyscy mamy już wystarczająco dosyć na cały dzień. Jesteśmy całkowicie przemoknięci i zmęczeni. Najwyższy czas się gdzieś osuszyć i nabrać sił na dalszą drogę...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...