Oaza Gabes


Z El Jem kierujemy się na południe. Po drodze mijamy morską oazę Gabes. Postanawiamy chwilę się zatrzymać i zobaczyć jak wygląda z bliska. To dobry pretekst do postoju i odpoczynku.





Oaza morska to jedna z trzech występujących rodzai oaz występujących w Tunezji, obok oazy pustynnej i górskiej. Jesteśmy prawie na miejscu, widok na początku trochę zaskakuje... oaza nie wygląda jak na filmach przygodowych. Przypomina dość duże miasto i takim właściwie jest.




Dojeżdżamy do centrum oazy

Zaraz obok parkingu widzimy taki oto widok. Cóż to jest? Otóż miejscowy cmentarz.



Aby dalej zwiedzać oazę najlepiej przesiąść się do bryczki. Oaza jest na tyle duża że mieszkańcy również posługują się podobnym transportem.

W Gabes uprawia się na ogromną skalę bananowce i palmy daktylowe (200 tys. drzew), drzewa pomarańczy, cytryny, moreli i granatu.


Kwitnący bananowiec

Ludzie w Tunezji nie mają zapewnionych świadczeń emerytalnych. Taki system nie istnieje w tym kraju. W takiej sytuacji każdy musi starać się utrzymać na własny sposób. Jeśli tylko ktoś jest zdrowy fizycznie to pracuje jak najdłużej na swoje utrzymanie. Ludzie pracują tak długo jak mogą, później "przechodzą" pod opiekę rodziny. Rodzina, tak jak w krajach arabskich tak i u Berberów to rzecz święta.
Dużym zaskoczeniem był mężczyzna w wieku około 80 lat, który dumnie demonstrował swoje umiejętności wspinania się po palmie. Od niego też dowiadujemy się o "palcach światła" czyli najcenniejszej i zarazem najsmaczniejszej odmianie daktyli.



Przyjazna atmosfera w oazie kusi aby zostać dłużej. Przed nami jednak jeszcze sporo kilometrów do Matmaty skąd dalej droga będzie prowadzić wprost na Sacharę.
Starszy pan macha nam na pożegnanie a my ruszamy dalej...



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...