Wadi Rum - wrota do krainy tajemnic



Na Ziemi istnieje wiele niezwykłych, wręcz niesamowitych miejsc, które bardzo mocno i głęboko oddziaływają na ludzi, którzy je odwiedzają. Jest jednak miejsce inne od wszystkich. Miejsce, które trudno mieści się w jakiejkolwiek skali, które onieśmiela powodując pewien niepokój duszy, pozostawia wieczne żywe doznania...

Tym miejscem jest Wadi Rum, największa wadi na terenie Jordanii...



Wadi Rum z arabskiego Wadi Ramm można tłumaczyć jako "dolina lekkiego piasku". Czasem spotykaną niegdyś nazwą byłą "Dolina Rzymska" a to ze względu na podobieństwa do rzymskiej architektury budowli w okolicy. Tereny te  były znane także pod nazwą "Doliny Księżycowej - Wadi al Qamar.
  

Cały obszar Wadi Rum koncentruje się wokół głównej doliny leżąca wśród granitowych i zbudowanych z piaskowca skał. Najwyższym wzniesieniem jest Dżabal Umm ad Dami mający 1840 m n.p.m.. Jest to szczyt w paśmie Dżabal-asz-Szara, w Jordanii, blisko granicy z Arabią Saudyjską. Jest to tym samym najwyższy szczyt tego kraju.

W okresie prehistorycznym Wadi Rum była zamieszkiwana przez wiele różnych starożytnych kultur, których ślad zaginął w mrokach historii. Malunki naskalne, petroglify oraz ruiny świątyń... to jedynie echa przeszłości, które nadal pozostają w sferze domysłów i legend. Jedyny starożytny lud, który i tutaj odcisnął swój ślad, a został trochę bardziej poznany od innych to Nabatejczycy. Wspomnę na ich temat więcej opisując Petrę - ich dawną stolicę...


Wadi Rum jak i cała południowa Joradnia należy do związku plemiennego Howeitat. Tereny Wadi Rum przynależą do plemion Zilabia z Jordanii oraz Zubeita z Arabii Saudyjskiej. Ten przywilej nadał im Aouda Abu Tai, przywódca Howeitat (bohater arabskiej rewolty w czasie pierwszej wojny światowej), za to że przyłączyli się do walk przeciwko Turkom.

Skała zwana „Siedem Filarów Mądrości”
Po opuszczeniu Visitor Center, czyli miejsca gdzie ustala warunki wejścia, kupuje się bilety a także stacjonuje Pustynny Patrol, pierwszą napotkaną formacją skalną, jest Jabal al-Mazmar (w tłumaczeniu Góra Dżumy), obecnie znaną jako "Siedem Filarów Mądrości". Nazwa ta została rozpowszechniona w latach 80-tych XX wieku na cześć Lawrence'a z Arabii (Thomas Edward Lawrence), który zasłynął swą mądrością, bohaterstwem i odwagą podczas podczas buntu arabskiego przeciwko Turkom osmańskim w latach 1916-1918. Thomas jako brytyjski oficer, służący na tych terenach jako oficer łącznikowy z siłami rebeliantów doprowadził w znacznym stopniu do porozumienia i zjednoczenia plemion. 

Nazwa "Siedem Filarów Mądrości" nawiązuje do powieści autobiograficznej T.E. Lawrence'a, a pochodzi z Księgi Przysłów 9,1: „Mądrość zbudowała sobie dom i wyciosała siedem kolumn”. Lawrence rozpoczął prace nad książką o tym tytule jeszcze przed pierwszą wojną światową. Była to pierwotnie książka naukowa o siedmiu wielkich miastach Bliskiego Wschodu (Kair, Smyrna , Konstantynopol, Bejrut Aleppo, Damaszek i Medyna). Kiedy wybuchła wojna, a książka była nieukończona, Lawrence postanowił zniszczyć rękopis. Po zakończeniu wojny Lawrence postanowił opisać w formie powieści wspomnienia ze swojej działalności wśród Arabów. Książka została ukończona w lutym 1922 roku, ale po raz pierwszy została opublikowana w grudniu 1926 roku zachowując tą samą nazwę - "Siedem Filarów Mądrości". 
Powieść stała się inspiracją dla filmu "Lawrence z Arabii" z roku 1962 w reżyserii Davida Leana. W 1998 American Film Institute umieścił film na swej liście "100 najważniejszych amerykańskich filmów stulecia".




Obowiązkowym punktem programu jest krótki postój w obozie beduińskim na łyk pysznej miejscowej herbaty. Zaparzana w tradycyjny sposób i pita w takich "okolicznościach przyrody" smakuje wprost rewelacyjnie. Dodatkową atrakcją bywa spontaniczny koncert w wykonaniu jednego z młodych przewodników.



Będąc goszczonym w beduińskim namiocie warto znać choć trochę obowiązujące obyczaje. Należy przede wszystkim pamiętać że wszelkie interesy załatwia się poza namiotem. Kolejny dość ciekawy zwyczaj to przyjęcie trzeciej szklaneczki kawy lub herbaty. Dla Beduinów oznacza to że jest się gotowym bronić domu gospodarza, jakby się było członkiem rodziny. Jednak zbyt gwałtowna odmowa może być źle przyjęta. Rodziny przyjmujące osoby spoza Jordanii nie spodziewają się że będą one znały ten zwyczaj więc tym samym nie należy tego zbyt poważnie postrzegać. Kłopotliwe może być pojawienie się w pobliży czyjegoś domostwa w czasie potencjalnych posiłków. Gospodarz ma obowiązek nakarmić każdego przybysza, zatem jeśli chcemy tego uniknąć warto mieć to na uwadze. Ma to szczególne znaczenie z uwagi na bardzo skromne życie ludzi pustyni, którzy często żyją na granicy życia i śmierci. Niezależnie od zamożności tradycja nakazuje im jednak przyjąć gościa jak najlepiej.


Beduini to lud koczowniczy, trudniący się nadal hodowlą wielbłądów, owiec i kóz. Niektóre klany nadal odbywają dalekie wędrówki ze swoimi stadami w poszukiwaniu pastwisk. Spotkać ich możemy zarówno w Jordanii jak i w Arabii Saudyjskiej, Egipcie czy Mauretanii. Dla Beduinów nie ma granic, to wolny lud i wiele przepisów umożliwia im taką swobodę podróżowania. Obecnie według bardzo ogólnych szacunków jedynie 2% Beduinów prowadzi całkowicie koczowniczy tryb życia. Zmieniające się warunki życia oraz przemiany gospodarcze wymusiły poszukiwanie nowych, lepszych sposobów utrzymania.

Od zawsze charakterystyczny i nieodzowny dla Beduinów był namiot. Często na pustyni można spotkać czarne namioty z białymi paskami. Są one tkane przez beduińskie kobiety z koziej sierści i nazywane są „beit sha’ar”, czyli „dom z włosów”. Wełna (sierść) kozia to bardzo cenny surowiec i jedno z najlepszych wśród wszystkich włókien naturalnego pochodzenia. Mają też bardzo cenne właściwości - gdy jest zimno, kurczą się i tkanina staje się bardziej zwarta i lepiej chroni przed wodą i chłodem. Typowy namiot beduiński składa się z dwóch części: publicznej, otwartej w ciągu dnia z dywanami dla gości oraz zamkniętej, zarezerwowanej tylko dla kobiet (w przypadku gdy ktoś obcy pojawia się w pobliżu). Jest bardzo ważne aby bez wyraźnego zaproszenia nie wchodzić do namiotu.


Skała Spotkań
W drodze przez Wadi Rum zatrzymujemy się przy "Źródle Lawrence'a" (Lawrence’s Spring). Według opowieści starszyzny beduińskiej było to miejsce, które wielokrotnie odwiedzał słynny Lawrence z Arabii. Niewielkie, dość skromne źródło znajduje się przy "Skale Spotkań" pokrytej petroglifami. Dla starożytnych ludów zamieszkujących te tereny to miejsce miało bardzo ważne znaczenie. Wielu naukowców prowadziło badania, próbując rozszyfrować to pismo. W XIXw. część uczonych nazwała je "thamaudic", gdyż zostały wykonane przez tajemnicze plemię Thamud...

Po krótkim postoju ruszamy dalej w drogę w kierunku Kanionu Khaz'ali.



Przy "Źródle Lawrence'a" oraz Skale Spotkań, w totalnej ciszy czas przestaje istnieć...
...ruszamy dalej w drogę w kierunku Kanionu Khaz'ali


  







Kanion Khaz'ali w Wadi Rum to miejsce, w którym niegdyś tętniło życie. Obecnie bogate w petroglify jaskinie przedstawiają min. ludzi i antylopy. Te ślady historii sięgają czasów starożytnego i bardzo tajemniczego ludu Tahmud. Tylko z delikatnych szacunków wiek tych naskalnych rysunków liczony jest na ok 12 000 lat p.n.e. Nie wiele wiadomo o ludzie Tahmud. Jak zapisano w Koranie, ludzie Tahmud zniknęli. Sugeruje się że ma to związek z wybuchem któregoś z wulkanów...

Najstarszym znanym odniesieniem do ludu Thamud jest zapis za czasów króla asyryjskiego Sargona II z 715 r p.n.e., w którym wspomina się o nim jako o mieszkańcach wschodniej i środkowej Arabii podporządkowanej Asyryjczykom. W pismach Aristo z Chios, Ptolemeusza i Pliniusza można się doszukać zapisu o ludzie nazywanym "Tamudaei". W Starym Testamencie natomiast jest zapis o Krainie Aram oraz Uz, które niegdyś mieli zamieszkiwać.

Legendarny lud Thamud może się wiązać z bardzo starą arabską legendą przekazywaną z pokolenia na pokolenie o istniejącym niegdyś zaginionym mieście, potocznie zwanym "Atlantydą Piasków". Do dzisiaj trwają spory między historykami i archeologami oraz odkrywcami na temat zaginionego miasta. Sporna jest nawet nazwa zaginionego miasta. Obecnie funkcjonują trzy nazwy: Ubar, Wabar lub Iram. Legenda mówi że miasto zostało zniszczone przez bliżej nieznaną klęskę żywiołową lub... zniszczone za kare przez Boga. 

W 1930 r. angielski naukowiec Bertram Sidney Thomas podejmował szereg ekspedycji na pustynie (był pierwszym Europejczykiem, który przekroczył Rub 'al Khali - największy pustynny teren w obecnej Arabii Saudyjskiej, Omanie, Jemenie i Zjednoczonych Emiratach arabskich). Podczas jednej z wypraw, członkowie jego beduińskiej eskorty pierwszy raz opowiedzieli o zaginionym mieście, którego niegodziwi ludzie przyciągnęli gniew Boga i zostali zniszczeni. Bertram nie znalazł śladó zaginionego miasta ale później opowiedział tę historię Lawrence'owi z Arabii, który uważał Ubar za "Atlantydę Piasków"... Bertram zaznaczył na mapie lokalizację oraz szlak, który prowadzi do legendarnego Ubar i choć zamierzał powrócić na poszukiwania, nigdy mu się to nie udało...


Po wielu latach poszukiwanie miasta zostało spopularyzowane w książce z 1992 r. "Atlantis of the Sands - The Search for the Lost City of Ubar" autorstwa sir Ranulpha Twisleton-Wykeham-Fiennes'a. W lutym 1992 r. New York Times ogłosił główne odkrycie archeologiczne: „Archeolodzy i odkrywcy, kierując się starożytnymi mapami i badaniami satelitarnymi z kosmosu, odkryli zaginione miasto głęboko w piaskach Arabii i są pewnie że jest to Ubar sprzed tysięcy lat". Gdy tylko pojawiła się ta wiadomość, wydawało się że nic nie stanie na przeszkodzie aby rozpocząć wykopaliska i nikt nie poważy tak niezwykłego odkrycia. Problem jednak pojawił się ze strony Arabii Saudyjskiej, która zablokowała projekt.








Jedna ze skał w okolicy Kanionu Khaz'ali - tzw. "Głowa Sfinksa"










Wadi Rum ze względu na swoje ukształtowanie oraz wyjątkowy koloryt była często wykorzystywana w filmach: "Lawrence z Arabii" z 1962, "Czerwona Planeta" z 2000 (odgrywała powierzchnię Marsa), "Prometeusz" z 2012 (sceny z Planety Inżynierów), "Ostatnie dni na Marsie" z 2013, "Theeb" z 2014 (w całości nakręcony na Wadi Rum), "Marsjanin" z 2015 oraz "Rogue One: A Star Wars Story" z 2016 (obszar używany do scen pustynnego księżyca Jedha).

Matt Damon podczas kręcenia scen do "Marsjanina" na Wadi Rum powiedział: "Byłem pod wrażeniem tego miejsca. To było naprawdę, naprawdę wyjątkowe. Jedno z najbardziej spektakularnych i pięknych miejsc, jakie kiedykolwiek widziałem i jak nigdy dotąd widziałem nigdzie indziej na Ziemi".




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...